Aktywność

Pozwól rozwinąć skrzydła, czyli jak nie zniszczyć potrzeby aktywności

Drodzy Rodzice,

czy zastanawialiście się kiedyś, jak to się dzieje, że jedne dzieci są aktywne, a inne bierne, że jedni nastolatkowie są zdolni do aktywnego działania i skłonni je podejmować, a innych trzeba do wszystkiego „popychać”? Że niektórzy młodzi ludzie wykazują i podejmują inicjatywę, a inni oczekują na przysłowiową „mannę z nieba”? Że niektórzy dorośli potrafią brać czynny udział w różnych działaniach, a inni są jedynie ich biernymi odbiorcami? Czy zastanawialiście się nad tym, jak do tego dochodzi? Czy rodzice mają na to wpływ? A może raczej JAKI wpływ mają na to, by wychować aktywnego Człowieka?

Osobiście nie jestem głosicielką „omnipotencji rodzicielskiej” – uznaję i szanuję różnice związane z temperamentem naszych dzieci oraz uwarunkowania genetyczne. Dzieci różnią się między sobą i ich możliwości podejmowania aktywności także są różne. Dlatego nie warto porównywać i licytować się z innymi (zawsze jedno wypadnie lepiej, a drugie gorzej) lecz raczej uznać prawo dziecka do własnego tempa rozwoju. Równocześnie głęboko wierzę w coś, co nazwałabym „wrodzoną mądrością rozwojową”, polegającą na dążeniu (początkowo zupełnie nieświadomym) do samodzielnego aktywnego działania. Każde dziecko, na różnych etapach swojego życia, spontanicznie wykazuje chęć do podejmowania nowych działań i wyzwań. Zadaniem rodzica, w moim przekonaniu, jest „nie podcinanie mu skrzydeł” i mądre wspieranie dziecka w jego dążeniu do aktywności.

Cóż to jednak znaczy „mądrze wspierać”? Myślę, że podstawową sprawą jest zrozumienie, jakie zachowania są charakterystyczne dla danego wieku i jakie korzyści rozwojowe może z nich wynieść dziecko. Na przykład typowe okresy buntu – dwulatka i nastolatka – kryją w sobie niezwykłą mądrość rozwojową. Pozwalają dziecku przechodzić kolejne etapy separacji i stawać się coraz bardziej samodzielnym człowiekiem (zdolnym do samodzielnego myślenia, podejmowania decyzji i działania).

Jeśli Twój malec manifestuje chęć samodzielnego jedzenia zupki, a Ty chronicznie mu tego zabraniasz (bo się pozalewa i nabrudzi), albo jeśli nie jesteś w stanie cierpliwie czekać, kiedy walczy ze sznurowaniem bucików, tylko zaraz spieszysz mu z pomocą – blokujesz w ten sposób aktywność dziecka i stwarzasz sytuację zależności. Prawdopodobnie będzie ono stopniowo traciło zainteresowanie samodzielnym działaniem, a jego potrzeba aktywności ustąpi miejsca oczekiwaniu, że będzie wyręczany (to w końcu wygodne!). Zaakceptuj, że uczenie się wymaga wysiłku – doceń i okaż szacunek dla jego zmagań(Widzę, że udało ci się prawie nie narozlewać – dobrze ci idzie samodzielne jedzenie!, Sznurowanie butów to nie jest prosta sprawa – cieszę się, że jesteś taki samodzielny!). Uzbrój się w cierpliwość i nie wyręczaj.

Jeśli Twoja nastoletnia córka mówi, że pokłóciła się z przyjaciółką, ale nie ma zamiaru słuchać, co o tym myślisz , to nie przekonuj jej, że Ty lepiej znasz życie i najlepiej będzie jak zrobi tak i tak… Być może Twoje dziecko potrzebuje samodzielnie zmierzyć się z tą sytuacją. Uwierz i wyraź wiarę w to, że potrafi sobie poradzić. Nie próbuj na siłę jej w tym wyręczać, nawet jeśli masz obawę, że popełni błąd – to tylko spotęguje bunt. Własna aktywność związana z rozwiązywaniem problemów w relacjach z rówieśnikami jest elementem tworzenia w późniejszym życiu dojrzałych relacji interpersonalnych. A na własnych błędach człowiek potrafi się wiele nauczyć. Możesz też zaproponować korzystanie z cudzych doświadczeń. Możesz na przykład powiedzieć: Twoja starsza siostra też kiedyś była w podobnej sytuacji i udało jej się odzyskać przyjaciółkę. Może chciałabyś z nią o tym porozmawiać?

Jeśli Twoi dorastający synowie rywalizują ze sobą i bez przerwy się kłócą, a do Ciebie przychodzą, żeby powiedzieć jaki ten drugi jest głupi i szukają w Tobie sojusznika w tej kwestii, pamiętaj, że nie musisz stawać po niczyjej stronie. Nie spiesz się z dawaniem rad. Twoje gotowe rozwiązania postawią Cię zawsze po którejś stronie barykady (a więc w opozycji do drugiego dziecka). Nie pozbawiaj ich inicjatywy do samodzielnego przemyślenia i rozwiązania problemu. Unikaj uogólnień typu: zawsze się kłócicie…, ciągle to samo…, nigdy nie możecie się dogadać… Powiedz raczej, że oni sami mogą zdecydować, co jest dobre dla nich obu i podtrzymuj w nich nadzieję, że uda im się znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony.

Niejeden rodzic pewnie zada sobie w tym miejscu pytanie Czy to znaczy, że mam dziecku na wszystko pozwalać i nie reagować na jego złe zachowanie? Czy mam w żaden sposób nie uczestniczyć w jego życiu, bo ono ze wszystkim ma sobie samodzielnie poradzić? Oczywiście – nie. Głównym zadaniem rodziców jest wspieranie dziecka w rozwoju, a więc ważenie co dziecko już samo potrafi, co jest w zasięgu jego możliwości, a w czym bezwzględnie potrzebuje pomocy.

Rodzic ma prawo a nawet obowiązek stawiania jasnych granic i mówienia stanowczego NIE, kiedy zaistnieje taka konieczność. Warto tylko zastanowić się w jaki sposób w to zrobić. Nie zawsze wystarczy samo NIE. Często dziecko oczekuje wyjaśnienia dlaczego.

Można też – zamiast zabraniać lub nakazywać – dać dziecku wybór. Na przykład kiedy zamierzasz odwieźć samochodem swojego siedemnastolatka na imprezę za miasto, aby nie musiał spędzić półtorej godziny w autobusach, a on manifestuje, że nie zapnie pasów bezpieczeństwa, bo to „obciach”, nie musisz mówić Nie zgadzam się, żebyś jechał odpięty!, albo Proszę natychmiast zapiąć pasy!. Możesz dać wybór mówiąc spokojnie, ale stanowczo: Albo zapniesz pasy, albo będziesz musiał pojechać autobusem – wybieraj sam.

A jeśli chodzi o uczestnictwo w życiu dziecka, to z pewnością należy zachować szacunek dla jego prywatności czujność i dużą dozę rozwagi. Pewne rzeczy dzieci i młodzi ludzie będą chcieli zachować tylko dla siebie. Z pewnością należy unikać krzyżowego ognia pytań. Jeśli zauważasz, że Twoja dorastająca córka zaczęła spotykać się z nowym chłopakiem i zaczniesz zadawać jej setki pytań, może okazać się, że poczuje się osaczona i kontrolowana, postawi mur milczenia lub zareaguje agresją. Więc lawinę pytań w stylu: A kto to taki? Kim są jego rodzice? Jak długo się znacie? Co robicie razem? Gdzie z nim dzisiaj byłaś? Czy jesteś ostrożna? A może to nie jest właściwa osobą? A jesteś pewna, że to porządny chłopak? itd., lepiej zachować dla siebie. Być może wystarczy powiedzieć: Zauważyłam, że masz nowego chłopaka. Jeśli będziesz chciała mi o nim opowiedzieć, to z przyjemnością cię wysłucham. Przyznaję, że jestem ciekawa.

Jak wynika z powyższego, uczenie dziecka aktywności i samodzielności oznacza rezygnację z utrzymywania go w relacji zależności. To trudne zadanie, ale wykonalne. I to jedyna droga, abyście oboje – Ty i Twoje dziecko – mogli naprawdę rozwinąć skrzydła.

Komunikaty C.E.L. Warto zajrzeć
Skip to content